O mnie
Cześć, jestem Emilia
Piszę po to, by pomóc Ci rozwijać
Twoją firmę.
Na początku muszę Ci się jednak
do czegoś przyznać: Gdy piszę teksty to… Często się kłócę.
Spokojnie, nie z klientami… Skąd więc to stwierdzenie?
Stąd, że są we mnie dwie części, które nieustannie przepychają się przy klawiaturze. Wszystko po to, by dać Ci jak najlepszy tekst.
Pani praktyczna dopilnuje za to, by po przeczytaniu, dokładnie wiedzieli, co mają zrobić. Chcesz, by dokonali zakupu? A może zapisali się do newslettera albo po prostu zostali na Twojej stronie dłużej? Nie ma problemu, pani praktyczna wszystkim się zajmie. Zna się na SEO, planowaniu tekstów i na języku korzyści, dlatego Ty nie musisz już zaprzątać tym sobie głowy.
No cóż, może trochę przesadziłam z tymi kłótniami. Po prawdzie to bardziej taka twórcza burza (w) mózgu. A jeśli kiedyś miałeś okazję uczestniczyć w takiej wymianie myśli i pomysłów, z pewnością wiesz, jak świetne przynosi rezultaty.
Copywriting - jak to się zaczęło?
Banalnie – od chęci rozwijania swojej kreatywności. Ale nie będę zanudzać Cię opowieściami o tym, jak to, będąc dzieckiem, wieczorami pisałam swoje pierwsze opowiadania i książki (odręcznie, bo nie miałam jeszcze wtedy komputera).
Życie prowadziło mnie różnymi ścieżkami, a ja uparcie i czasem zupełnie na przekór, wyciągałam z nich wszelkie przejawy twórczej materii.
I tak na przykład dzięki pracy na infolinii, poznałam pierwsze techniki sprzedażowe i nauczyłam się mówić do ludzi przez pryzmat ich potrzeb (bo jeśli myślisz, że Twoich klientów tak naprawdę interesuje Twój produkt, to muszę Cię zdziwić, a może nawet rozczarować. Ale nie martw się, wiem jak napisać o nim tak, by jednocześnie odpowiedzieć na problem, z którym rzeczywiście trafili na Twoją stronę).
Potem, siedząc w urzędzie, wysyłałam maile i pisałam pisma zgodnie ze wzorami ustalonymi z góry. To była męka, bo te wzory były po prostu fatalne. Moi przełożeni musieli mieć dość słuchania w kółko: „Skoro mnie ciężko jest zrozumieć, co tu jest napisane, to jak ma zrozumieć to klient?!” Na szczęście nawet w skostniałe, urzędowe struktury wdarł się w końcu powiew świeżości.
Gdy tylko dostaliśmy polecenie, by pisać bardziej po ludzku, od razu włączono mnie do zespołu zajmującego się upraszczaniem urzędowej mowy. Dzięki temu mogłam wziąć udział w kursie pisania prostym językiem. A uwierz mi, jeśli o składkach i podatkach da się napisać w zrozumiały sposób, to da się tak o wszystkim. Nawet jeśli zajmujesz się działką wysoko specjalistyczną, a Twoje produkty, czy usługi wymagają z pozoru skomplikowanego, fachowego opisu – zapewniam Cię, że razem wypracujemy tekst, dzięki któremu nawet laik zrozumie dokładnie, co mu oferujesz i jakie odniesie z tego korzyści.
Dokąd dotarłam?
Po wysłuchaniu niezliczonej ilości „Jesteś za dobra, żeby pracować w urzędzie” i „Marnujesz się tutaj”, w końcu posłuchałam. Znasz to uczucie, gdy decyzja, która od dawna w Tobie dojrzewała, wreszcie rozkwitła i powiedziałeś sobie: „Jak nie teraz to nigdy!”? Jeżeli prowadzisz swoją firmę, bardzo możliwe, że też przeżyłeś podobny moment. Rzuciłam więc etat, ale… Nie zamierzałam zostać biologiem – nie chciałam eksperymentować na żywym organizmie. 😉
Mam taką zasadę, że żeby robić coś dla kogoś, muszę wiedzieć, że robię to dobrze. Ukończyłam więc kurs copywriterski i zdałam egzamin. Certyfikat możesz zobaczyć tutaj. Resztą (czyli innymi kursami, szkoleniami i publikacjami) nie będę Cię zanudzać.
Dziesiątki napisanych tekstów później otworzyłam swoją firmę Escribio. I… to koniec? Nie! Przecież doskonale wiesz, że ten, kto się nie rozwija, wypada z rynku. Uczę się cały czas po to, by tworzyć dla Ciebie teksty zgodne z najnowszymi trendami. Śledzę aktualne badania i stosuję metody poparte statystykami, by zapewnić Ci treści, które realnie zwiększą sprzedaż oraz ruch na Twojej stronie.
A tak prywatnie?
Uwielbiam uczyć się nowych rzeczy. Przy ładnej pogodzie możesz mnie spotkać na konnej przejażdżce w Kampinosie. Czasami macham też rakietą (do squasha albo badmintona).
W deszczowe wieczory szydełkuję (bo kto powiedział, że to tylko dla babć?), albo… piszę (nie mów, że jesteś zaskoczony 😉). Tylko, że wtedy daję pani praktycznej wolne, bo dla przyjemności piszę książki fantasy.